RSS
RSS
Surprise time!
Welcome to Cambridge UniversityUniversityof Cambridge
Nie Lut 12, 2023 12:08 am by Taehoon Byun
Czw Lut 09, 2023 7:09 am by Mitch Moon
Czw Lut 09, 2023 6:49 am by Mitch Moon
Czw Lut 09, 2023 5:58 am by Mitch Moon
Sob Gru 31, 2022 2:36 pm by Youngjae Hia
Sob Gru 31, 2022 1:01 pm by Bloody Ritual
Sob Gru 31, 2022 12:43 pm by Bloody Ritual
Sob Gru 31, 2022 12:01 pm by Bloody Ritual
Sob Gru 31, 2022 11:54 am by Youngjae Hia

Surprise time!

Surprise time!by Mitch Moon Czw Lut 09, 2023 7:06 am
Chapter Two.

Już od jakiegoś czasu Mitch planował wyjechać w jakieś tropiki. Do tej pory nie było na to jakoś sposobności, zaś teraz nadarzyła się na to wręcz idealna okazja! Oczywiście najbardziej chciał zabrać ze sobą ukochanego, ale ten chwilowo nie miał ochoty na aż takie szaleństwa. Być może pragnął ciszy i spokoju, pozbierania myśli, zwłaszcza że obaj oswajali się z nowym stanem rzeczy po tych pięknych wyznaniach, jakie niedawno miały miejsce. Renny obiecał mu naturalnie, że pewnego dnia szarpną się na takie wczasy, lecz jeszcze nie w tym momencie. Moon to uszanował i nie naciskał na chłopaka. Doszedł do wniosku, że może potrzebuje też odrobiny więcej przestrzeni, pobyć przez parę dni samemu, dlatego odpuścił. Wtem wpadło mu na myśl, że może w takim razie zaproponuje to swojej siostrze, z którą aktualnie mógł widywać się znacznie częściej, skoro ta również trafiła dziwnym przypadkiem do Cambridge. Poza tym... nadal mieli sporo do nadrobienia, a takie wakacje na pewno dobrze im obojgu zrobią! Sam też będzie mógł nieco uporządkować chaos, który panował w jego głowie. Może dzięki temu po jego powrocie jego więź z Ahn'em się jedynie wzmocni. To jest całkiem prawdopodobne! Przy okazji jak na muzycznego geniusza przystało, znajdzie milion natchnień dookoła siebie i napisze po drodze jakieś nowe piosenki. Cóż to dla niego! Ciągle coś mu się nasuwa, a w obecnym euforycznym stanie mogą z tego wyjść jakieś romantyczne utwory, a takowe niezwykle rzadko ogółem tworzył. Niemniej odkąd jego uczucia zostały odwzajemnione, nosiło go jak nigdy, co musiał w jakiś sposób przecież spożytkować i wykorzystać, póki wena go nie opuszczała.
Zadzwonił natychmiast do Jisoo, z którą chwilę pogadał, żeby ustalić szczegóły co i jak, pewnie odrobinę się z nią drocząc, acz ostatecznie oświadczył, że wszystko idzie na jego koszt i by się kasą nie przejmowała. Nie trzeba było jej do niczego dwa razy namawiać, ba pewnie się ucieszyła, a co za tym idzie jednogłośnie zdecydowali się, że wylecą następnego dnia. Tak też się stało. Zamówił zatem bilety i wszystko było w zasadzie gotowe. Nie mógł za bardzo zasnąć, ale tak czy siak zmuli go w trakcie podróży, więc co za różnica. Po spakowaniu najważniejszych manatków i upchnięciu ich w wielką walizę, plus bagaż podręczny, pożegnał się czule z Renny'm, po czym powędrował odebrać siostrę. Razem udali się bezpośrednio na lotnisko.
Po parogodzinnym locie i ciągłym przysypianiu na siedząco z wciśniętymi słuchawkami w uszach, dotarli do celu. Moon ogarnął najlepszy apartament w najdroższym z tutejszych hotelów. Rzecz jasna to on zabrał wszystkie bagaże, by dziewczyna nie musiała się przemęczać i dźwigać tych ciężarów. Taki z niego kochany brat! Po załatwieniu każdego aspektu, znaleźli się wreszcie przed odpowiednimi drzwiami, a po przekroczeniu progu, mogli pozachwycać się bogato zdobionym wnętrzem. Położył wszelkie toboły na podłodze, na razie odpuszczając sobie rozpakowywanie czegokolwiek. Nie chciało mu się za cholery tego robić, w końcu odczuwał zmęczenie. Odpocznie chwilkę, napije się ukochanej kawy i będzie mógł dalej działać! Chwilowo niech się oswoją z terenem, omówią wspólnie plan działania, co będą pierw zwiedzać i dopiero potem zostaną podjęte jakieś konkretniejsze decyzje.
Mitch Moon
Mitch Moon
okrągły :
Surprise time! XMfm17x

kwadratowy :
Surprise time! FFRDI5R

Cytat :
Love myself, love yourself, peace.

prostokątny :
Surprise time! TaUyTqh

Wzrost :
176

Multikonta :
Eunjung, Taehoon

Waga :
60

Poziom :
00

Re: Surprise time!by Renny Ahn Czw Lut 09, 2023 7:07 am
To nie tak, że Ahn był kompletnie na nie w kwestii wyjazdu, szczególnie związanego z odpoczynkiem. Przecież do samego Cambridge przybyli w poszukiwaniu relaksu, prawda? Nie do końca było też prawdą, iż potrzebował trochę czasu, by przyzwyczaić się do obecnej sytuacji. Wszystko oddziaływało na niego tak mocno, iż zdawał się do tego podchodzić wręcz lekkomyślnie. Dla niego wszystko jednak było jasne – kochał Mitcha całym swym sercem i nie widział reszty swojego życia bez niego. Jakim cudem więc nie pojechał na wycieczkę razem z ukochanym? Była to wina pomysłu, który dość szybko wykiełkował w jego głowie, a z dnia na dzień rozrastał się w zastraszającym tempie. To miała być jednak niespodzianka, taka porządna! Z bólem serca odmówił więc ukochanemu towarzystwa, choć w późniejszym czasie miało się to zmienić. Robił jednak wszystko, by się nie zdradzić, co szło mu całkiem nieźle – w końcu tyle lat krył się ze swoimi uczuciami, więc jeden niewinny raz również mógł przejść niezauważony. Moon zabrał więc w podróż swoją siostrę, w której Renny nie widział żadnego problemu. Przecież zawsze mógł poprosić ukochanego na osobności czy coś w tym stylu!
Postanowił jednak nie wyjeżdżać tuż po nich, tylko z kilkugodzinnym opóźnieniem. Wszystko załatwił jednak wprzód, oczywiście z ukrycia. Mając tyle forsy w kieszeni nie był to dla niego żaden problem. Mógłby ogarnąć nawet i pięć takich drogich apartamentów, w których zamierzał ulokować się Mitch, choć tutaj zrobił coś nieco innego. Ale póki co – cii! Wszystko powoli rozjaśni się po drodze.
Sam Ahn był tak podekscytowany, że nie był w stanie w trakcie lotu zmrużyć oka. Jednocześnie przez jego głowę przelatywało mnóstwo myśli, w tym wątpliwości. Czy to nie za wcześnie? Czy na pewno się zgodzi? Oj, martwił się, jaka będzie reakcja. Zarówno ukochanego, jak i jego w razie ewentualnej odmowy. Miał jednak kilka dni na to, by jeszcze się wycofać. Bo najważniejsza niespodzianka, wisienka na torcie, miała zostać przedstawiona na sam koniec! Oj, bardzo się chłopina postarał, szykując jedną bombę za drugą. Ale taki był Renny – jak kogoś obdarowywał, to naprawdę porządnie.
Na miejscu od razu pojechał do hotelu, gdzie Mitch zaklepał miejscówkę. Z pewnością mu powiedział, gdzie się zatrzyma, a może nawet to Ahn pomógł mu wybrać lepszy hotel? Sam nic tam nie rezerwował, bo przecież może dzielić pokój z chłopakiem, no nie? Jedynie wykorzystał trochę bajerów, żeby dowiedzieć się, w jakim konkretnie pokoju zatrzymał się blondyn. Uzyskawszy informację, z zadowolonym uśmieszkiem udał się do windy i wybrał odpowiednie piętro. W końcu wyskoczył z niej, podchodząc tuż pod wskazane przez recepcjonistkę drzwi. Nie mógł wejść ot tak, bo nie miał karty, także zapukał kilka razy. Od razu schował się też za ścianę, niemalże zacierając ręce przed pierwszą z niespodzianek.
Renny Ahn
Renny Ahn
okrągły :
Surprise time! FUqXxMg

kwadratowy :
Surprise time! 69q1FFf

Cytat :
Jelly-o pudding wafer oat cake liquorice gummi bears tart chocolate pie.

prostokątny :
Surprise time! OKv3GJQ

Wzrost :
175

Multikonta :
XD

Waga :
62

Poziom :
00

Re: Surprise time!by Mitch Moon Czw Lut 09, 2023 7:07 am
Tego to już Mitch nie wiedział. Odnosił wrażenie, iż jest na przegranej pozycji, więc nawet nie starał się próbować dalej przekonywać swej drugiej połówki, a najzwyczajniej w świecie odpuścił. Zupełnie nie przyszło mu na myśl, że to może chodzić o jakieś głębsze cele, jakie szykował dla niego Renny. Nie wyczuł jakoś niczego w jego zachowaniu... tak doskonale potrafi grać skubaniec! Sam zresztą nie miał wątpliwości co do swych uczuć i równie mocno kochał chłopaka. Dlatego trochę kręcił noskiem, iż nie mógł go zachęcić do wyjazdu z nim w takie cudne miejsce jak Karaiby. Jasne, Cambridge miało im zapewnić większy odpoczynek, ale... jakoś naszło go na egzotyczne kraje, a skoro są na przerwie, nic nie stawało na przeszkodzie! Ostatecznie zmuszony został zabrać siostrę, z którą odnowił ostatnio bardziej kontakt, toteż stwierdził, że to całkiem niezły pomysł. Och, jakże się pomylił... jednak o tym za chwilę!
Nie mogąc nic wskórać chociaż należycie pożegnał ukochanego... zwłaszcza że miała to być wycieczka na dłużej i nie zobaczy go przez co najmniej dwa tygodnie. Przynajmniej tak zakładał i w takim przekonaniu trwał. Bolało go to niemiłosiernie, lecz cóż on mógł? Na siłę by go tam nie zaciągnął. Cholernie ciężko było mu się odkleić od jego słodkich ust, których smakowania ciągle było mu mało... Tym sposobem zostawił Ahn'a samego, zaś Moon był właśnie w drodze na lotnisko. Nie miał zielonego pojęcia o jego jakże niecnych planach. Niby skąd? Starał się mimo wszystko nie skupiać na tym, co go przygnębiało. Miał to być radośnie spędzony czas, nie? Wszelkim smutkom mówimy nie! Aczkolwiek nic nie mógł poradzić na to, iż myślami był wciąż z Renny'm; muzyka lecąca ze słuchawek go od wyobrażeń z nim związanych nie odwiodła. Prędzej moment, kiedy mu się przysnęło w samolocie.
Wszystko zapowiadało się wspaniale... do czasu. Mitch półprzytomny dotelepał się do odpowiedniego apartamentu w towarzystwie Jisoo i chciał przed pójściem spać obgadać z nią kilka ważniejszych spraw. Nie minęło parę minut, a doszło między nimi do takiej kłótni, jakiej nigdy z nią nie przeżył... Tego to on się nie spodziewał! Owszem, zdarzały im się zgrzyty, ale zawsze jakoś dochodzili do porozumienia. Nie tym razem... Kazał jej się wynosić z pomieszczenia, bo normalnie czuł, jak zaraz eksploduje, a jej obecność coraz mocniej go drażniła. Nie obchodziło go, gdzie pójdzie i co ze sobą zrobi... jej problem. Nabroiła, to niech sama sobie teraz radzi! Odruchowo sięgnął po telefon, by zadzwonić do Renny'ego, lecz... momentalnie dopadł go dziwny opór. Odczuwał nasilające się obawy, ze może z tych nerwów i wkurwienia przypadkiem się na nim wyżyje, a tego nie chciał. Wyjątkowo miał ochotę coś rozpierdolić. Pięknie, nie ma to jak dokumentnie popsute wakacje... Sięgnął aż po paczkę papierosów, którą trzymał na tak zwane krytyczne sytuacje i wyciągnął jednego fajka. Zdawał sobie sprawę, że to złe, że nie powinien... jednak miał to w dupie. A już było dobrze, on się od tego brzydkiego nałogu odzwyczajał i zwykle lizak wystarczał, aby stłumić ten okropny nawyk. Wraz z dniem dzisiejszym wszystko szlag trafił. Całkiem niedawno też był bliski zapalenia, ale nie na tyle, by to go złamało. Awantura z siostrą była na tyle poważna, iż dłużej by tego po prostu nie zniósł. Stanął przy oknie otwierając je na oścież, podpalił końcówkę peta zapalniczką, po czym mocno się zaciągnął, co wywołało reakcję natychmiastową. Zaczął się krztusić, gdyż już się odzwyczaił od tego śmierdzącego dymu i nic dziwnego, że jego płuca zaniemówiły. Skrzywił się, nie dając za wygraną i cisnął dopóki w jego klatce piersiowej się nie unormowało. Wtem usłyszał pukanie do drzwi, co sprawiło, że aż zacisnął obie dłonie w pięści. Rzucił niedopałkiem byle gdzie, gasząc go butem i taki przepełniony gniewem i furią ruszył w stronę holu, będąc święcie przekonanym, że to Jisoo wróciła, by na nowo wytrącić go z równowagi.
Mówiłem ci do kurwy nędzy, że nie chcę cię oglą... — zaczął się wydzierać przepełnionym jadem tonem w trakcie przekręcania zamka, nie będąc też w stanie dokończyć wypowiadanej sentencji. Nie dostrzegłszy absolutnie nikogo na korytarzu, jego wściekłość sięgnęła zenitu. Już miał pytać, czy przypadkiem ktoś nie robi sobie z niego jaj. Nagle ujrzał stojącego przy ścianie Renny'ego. Widok ten wprawił go w niemałe zaskoczenie. Rozdziawił usta, a jego samego wmurowało w glebę z tego szoku. — ...dać...? — dopiero teraz wydusił z siebie drżącym głosem pozostały człon z wielkim niedowierzaniem malującym się na jego twarzy. Zdawało mu się, iż jego wyobraźnia poczęła płatać mu figle... podszedł zatem bliżej, aby się upewnić, czy Ahn jest prawdziwy. Jak najbardziej był... Wydobył z siebie pisk przerażenia, zatykając palcami z zawstydzenia usta. Błyskawicznie do niego dotarło jak mogły jego słowa zabrzmieć, które Renny zdecydowanie mógłby źle odebrać. Otrząsnąwszy się z tego krótkotrwałego oszołomienia, w jego oczach stanęły łzy, a on niewiele myśląc chwycił go obiema rękoma za koszulkę i przyciągnął do siebie, aby zamknąć szczelnie w swych ramionach. — Ja jebię, Renny... myślałem, że to moja siostra... pożarłem się z nią. Raczej na amen... — załkał smutno, mocniej się w niego wtulając, natomiast łzy samoistnie spłynęły po jego policzkach. Nie znosił takich momentów, ale nic na to poradzić nie mógł. Był rozdygotany, rozgoryczony i zdołowany — odczuwał tyle skrajnych emocji naraz, że płacz nie był tutaj niczym dziwnym. Stojąc tak blisko Ahn z pewnością poczuje odór nikotyny, jednak z tego wytłumaczy się później. — Jesteś moim wybawieniem piękny aniele... czyżbyś zmienił zdanie? — wyszeptał mu tuż przy uchu nadal lekko łkając, a następnie odchylił głowę tak, by móc spojrzeć mu głęboko w oczy. Uśmiechnął się słabo kącikami ust i bez najmniejszego zawahania wpił się w jego wargi, delikatnie przygryzając zębami dolną z nich.
Mitch Moon
Mitch Moon
okrągły :
Surprise time! XMfm17x

kwadratowy :
Surprise time! FFRDI5R

Cytat :
Love myself, love yourself, peace.

prostokątny :
Surprise time! TaUyTqh

Wzrost :
176

Multikonta :
Eunjung, Taehoon

Waga :
60

Poziom :
00

Re: Surprise time!by Renny Ahn Czw Lut 09, 2023 7:07 am
Gdyby nie pomysł związany z siostrą, być może i Renny ugiąłby się oraz uległ namowom swojego ukochanego. Cieszył się jednak z powodu, iż jego chłopak miał idealną okazję do zacieśnienia swoich relacji rodzinnych, co też było ważne. Nie chciał, by przez niego kontakt z resztą nieco się pogorszył – w końcu każdy z rodziny Mitcha zasługiwał na niego tak samo, jak i on. Jak nie bardziej! W myślach pewnie śmiał się, że on powinien teraz dostawać „najwięcej”, skoro tak długo unikali przyznania swoich uczuć. Ale cóż, wracając do wyjazdu… Całkowicie nie spodziewał się, że trafi na Moona w dołku, w dodatku jakim… Tego sobie nie wyobrażał, ba – wolałby, by humor dopisywał mu bez przerwy. Póki co serio nie był świadom tego, co zastanie… Przez co sam był w niesamowicie dobrym humorze, ekscytując się samym faktem, iż sprawi mu niezłą niespodziankę!
Nie oszukujmy się… Ahn również nie miał lekko, nawet mimo znajomości faktu, że zobaczą się szybciej niż myślał jego wybranek. Teraz, kiedy wreszcie Mitch wpadł w jego ramiona, z wielkim żalem go z nich wypuszczał. Będzie jednak musiał nauczyć się to robić, bo przecież żadna para nie jest nierozłączna przez wieczność, w dodatku przez całą dobę. Wiedział, że nie może za bardzo się uzależnić, tak samo jak i sam nie może pozwolić Mitchowi za bardzo przyzwyczaić się do jego osoby. Owszem, mogli spędzać ze sobą tyle czasu, ile tylko dusza zapragnie… Lecz nie mogło być w tym przesady. Związki z przesadnym uzależnieniem czy zazdrością nigdy nie kończyły się dobrze, a on nigdy by sobie nie wybaczył, gdyby tutaj coś zjebał. Skrupulatnie dbał więc o to, by wszystko szło w jak najlepszym kierunku. Ta podróż mogła być pewnego rodzaju ćwiczeniem dla nich obojga i Renny miał nadzieję, że wyjdzie im ono na dobre.
Nie wiedział tylko, że w trakcie końcówki leniwego lotu, a także podczas drogi z lotniska do odpowiedniego hotelu jego ukochany będzie poddany innej próbie, w dodatku nieprzyjemnej. Najgorzej, że telefonu by nie odebrał – nie chciał, by cokolwiek przeszkadzało mu w misternych planach, dlatego zwyczajnie go wyłączył jeszcze przed wejściem na pokład. Gdyby jednak wiedział… Kurde, chyba pogoniłby jakoś pilota, żeby pośpieszył się szybciej. Może sam nigdy nie doświadczył podobnej sytuacji lecz z pewnością wiedziałby, żeby jak najprędzej spróbować pocieszyć Moona, żeby ten nie dopuścił się czegoś, czego potem będzie żałował. W życiu jednak nie sądził, by na wakacjach wydarzyło się coś, co sprowokuje jego ukochanego do sięgnięcia po fajki. To zaalarmowałoby go jeszcze bardziej… I pewnie nie ujdzie to jego uwadze później, czując chociażby oddech chłopaka i typową dla tytoniu nutę. Ale to za chwilę!
Przed drzwiami stał cały w skowronkach, zupełnie nie przeczuwając wybuchu, który nastąpił sekundy później. Słysząc podniesiony i, o zgrozo, rozgniewany głos Mitcha, aż podskoczył z zaskoczenia. Niestety, ale każde słowo usłyszał dobrze i wyraźnie. Aż za bardzo. W momencie uśmiech zniknął mu z twarzy, a na jego miejscu pojawiło się niedowierzanie oraz ból. Tak – choć za cholerę nie wiedział, czemu nie chciano go widzieć, lecz skojarzył to tylko i wyłącznie ze sobą. A przez to zaczął cierpieć podwójnie… Dlatego, gdy drzwi otworzyły się, Ahn stał tam z miną zbitego psa, niemalże drżąc z karuzeli emocjonalnej, która go w tym momencie zalała. Nie był w stanie nawet nawiązać kontaktu wzrokowego, zatem nie zauważył szoku ukochanego. A nawet jeśli… Chyba odnotowałby to z opóźnieniem. Tak czy siak, wszystko miało już miejsce i nie można było tego cofnąć. Renny miał ochotę tylko i wyłącznie zniknąć, zakopać się pod piaskiem albo uciec do jakiejś zapomnianej jaskini w głębi wysp. Poczuł się… niechciany. Nie miał bladego pojęcia, że źle to wszystko zrozumiał, ale dziwić mu się? Jeszcze nie wiedział, że Moon pożarł się z siostrą i to ona miała otrzymać owy złowrogi komunikat.
Już miał się odwrócić i zwyczajnie sobie pójść, gdy wyczuł dotyk Mitcha na swoim ciele. I mimo, iż był bliski płaczu, łzy pociekły mu ostatecznie właśnie z powodu uścisku, który otrzymał. Był tak cholernie zagubiony, że już nie wiedział co się wokół niego działo! Słowa chłopaka dotarły do niego po czasie i odbiły się echem w jego czaszce. Ostatecznie jednak pojął ich sens, wytrzeszczając oczy jeszcze bardziej, niż przed chwilą. — C-co..? Jak to, co się stało… — wydukał jedynie, machinalnie przytulając ukochanego do siebie. Jedną z dłoni ułożył na jego głowie, delikatnie głaskając ją w celu uspokajającym. Renny nie był w lepszym stanie – sam płynnie przeszedł z czystej ekscytacji w rozpacz, co było dość drastycznym skokiem w otchłań. Był tak roztrzęsiony, że nawet kolejne zdanie wywołało u niego chęć zapadnięcia się pod ziemię. Wszystko mu się mieszało. — Nie czuję się w tej chwili jak anioł… Ale nigdy nie zmieniałem zdania. Po prostu… chciałem zrobić niespodziankę. — jego głos brzmiał jakoś smętnie, co nie było niczym dziwnym. Czuł, że spieprzył sytuację, przynajmniej na ten moment. Dopiero pocałunek nieco go uspokoił, choć wciąż nie do końca… Był jednak w stanie go odwzajemnić, w dodatku przelać w niego pozytywne uczucia, więc chyba był na dobrej drodze do pozbierania swojej emocjonalnej rozsypanki.
Renny Ahn
Renny Ahn
okrągły :
Surprise time! FUqXxMg

kwadratowy :
Surprise time! 69q1FFf

Cytat :
Jelly-o pudding wafer oat cake liquorice gummi bears tart chocolate pie.

prostokątny :
Surprise time! OKv3GJQ

Wzrost :
175

Multikonta :
XD

Waga :
62

Poziom :
00

Re: Surprise time!by Mitch Moon Czw Lut 09, 2023 7:07 am
Tak czy owak Mitch definitywnie wolałby wyjechać w te piękne tropiki w towarzystwie Renny'ego, ale skoro chłopak był taki pozornie nieugięty, padło ostatecznie na siostrę. Niby jak miał się zorientować, iż ten ma wobec niego znacznie większe plany? Jednak co prawda to prawda, niezaprzeczalnie rodzina również jest istotna, a skoro nadarzyła się idealna okazja właśnie, by spotykać się ze sobą nieco częściej niż wcześniej... trzeba było to wykorzystać! Ahn mógł być spokojny o jego relacje z innymi. Dawał sobie świetnie radę i nikogo nie zaniedbywał. Nie ma co się też oszukiwać — sam Moon pragnął bliskości ukochanego w jak największych ilościach było to możliwe, acz sam był świadom, że z niczym nie wolno przeginać. Wszystko należy robić z umiarem, aby czegoś nie spieprzyć dokumentnie. Niemniej w tym przypadku szczerze wątpił, by miało się coś popsuć. Dlatego między innymi poświęcał mu dużo więcej czasu niż innym, do czego miał absolutne prawo! Układało im się wprost wyśmienicie; obaj byli spełnieni i szczęśliwi, a ich związek rozwijał się w zastraszającym tempie, rzecz jasna w pozytywnym znaczeniu! On i tak był od niego już od dawna uzależniony i nic na to nie poradzi. A nawet nie chciał. Kochał go bezgranicznie i nic tego nie zmieni.
Sam niczego nie przeczuwał, że ta wycieczka z Jisoo skończy się w taki przykry sposób, by był wprost zmuszony sięgnąć po to gówno, od którego zdążył się już tak oddalić... Niestety czasem pewnych rzeczy się nie przewidzi i wszystko może w momencie szlag trafić. Czasem czegoś się nie spodziewamy i może to dane coś nas miło zaskoczyć, a innym razem dobić tak, że normalnie nic, a się wszystkiego odechciewa... Może to i lepiej, że Mitch nie zadzwonił do Renny’ego. Wolałby go mieć aktualnie przy sobie, niż nawijać mu do słuchawki... a w takim stanie nie wiadomo jakby to się potoczyło, a na żywo to coś zupełnie innego, łatwiej idzie uspokoić skołatane nerwy. Miał ochotę rozszarpać swoją siostrę za jej podejście i zachowanie... a nigdy nie było aż tak źle, toteż sam był w szoku, że w ogóle doszło między nimi do tak zażartej zadymy! Nic dziwnego, że zapalił. Gdyby nie był taki wkurwiony, to pierw wziąłby parę głębszych oddechów, a następnie spojrzał przez wizjer na spokojnie w celu sprawdzenia, czy to aby na pewno delikwentka, z którą obecnie nie chciał mieć nic do czynienia. Wtedy prawdopodobnie uniknęliby tych dodatkowych niechcianych emocji. Teraz było po ptakach, a on wyklinał samego siebie w myślach, iż popsuł tak szampański nastrój swojej drugiej połówce! Ahn był ostatnią osobą na tej planecie, którego chciałby tak okrutnie zranić... Nim do niego przyległ, zdążył zauważyć jego roztrzęsienie i tę nadzwyczaj przygnębioną minę, co z miejsca jego samego ugodziło w już i tak przepołowione na pół serce. Z tego powodu mimowolnie rozpacz się nasiliła, a z jego oczu powoli lał się ciurkiem potok łez, którego nie próbował zatrzymywać. Nie mógł pozwolić na to, aby najważniejsza jednostka w jego życiu miała czuć się niechciana... takie coś z góry odpadało! W związku z tym starał się czym prędzej naprawić swój karygodny błąd. Dobrze, że dosłownie w ostatniej chwili go złapał... Usłyszawszy pytanie, westchnął głośno i głęboko. Dopadły go przeogromne wyrzuty sumienia widząc łzy Renny'ego, które natychmiast usiłował zetrzeć z jego nieziemsko przystojnej twarzy...
No słuchaj, zrobiła z siebie jakąś pieprzoną księżniczkę, za którą ja miałbym dosłownie wszystko załatwiać i za nią płacić... ja rozumiem, że ona nie ma tyle forsy co my, ale bez przesady... — zaczął, a jego głos wciąż się trochę łamał przy wypowiadaniu kolejnych zdań i tak go co rusz zacinało, co nie było niczym dziwnym w tym ustawieniu... Zaciskał na jego plecach coraz silniej swe palce, ciałem przylegając mocniej do niego, czując jednocześnie cień ulgi, gdy ten począł go głaskać delikatnie i kojąco po głowie. — ...a to ja zafundowałem cały wyjazd przecież... nie wymagałem od niej wiele. Wystarczyło, by chociaż cokolwiek się dołożyła, a ona rozumiesz kompletnie nic... — ciągnął z wyczuwalnym i jawnym żalem, nie odrywając się ani na sekundę od swojego chłopaka. Przełknął ślinę, ponieważ zaczynało mu aż usychać w gardle i dopiero po tej czynności mógł kontynuować wyrzucanie tego, co mu leżało na sercu. — Wyskoczyła mi z tekstem, że jej na takie luksusy nijak nie stać i ona będzie sobie leżeć odłogiem... poczułem się wykorzystany i po prostu... nie wytrzymałem. — przyznał zgodnie z prawdą, wybuchając płaczem już właściwie na dobre. Spoglądając na jego zmieszanie nie ułatwiało mu to opanowania tego nieustannie lecącego z jego oczu wodospadu, który zdawał się nie mieć końca... — Myślałem, że to ona, więc zacząłem się drzeć i kląć... jeśli wziąłeś te słowa do siebie, przepraszam, nie o ciebie chodziło, naprawdę... — mówił coraz ciszej z wyraźniejszą chrypką, jakby powoli zaczynał tracić głos, mimo że wcale tak nie było. Odchylił się nieco do tyłu, aby przenieść dłonie na jego lica i oprzeć swe czoło o te jego, przesuwając opuszkami palców po jego alabastrowej skórze, chcąc jakoś na niego wpłynąć. — A powinieneś, bo dla mnie nim jesteś... dziękuję, jesteś najwspanialszym i najukochańszym człowiekiem na świecie! Wystarczy, że do mnie przyjechałeś... potrzebuję cię... — wyszeptał prawie niesłyszalnie, lecz znajdywał się na tyle blisko Renny'ego, że ten i tak był w stanie wyłapać to, co mu przekazał. Musiał to jakoś odkręcić... całował go z uczuciem, wprawdzie nie tak namiętnie jak zazwyczaj, ale przelewał w ów pieszczotę całą swoją miłość, którą go darzył. Oderwał się na parę milimetrów od jego ust, choć trzymał niezmiennie swe wargi tuż przy nich. — Cholera, ty drżysz... popsułem tylko twoją niespodziankę, prawda...? Jaki ze mnie kretyn... — dodał na sam koniec, mając niespożytą chęć strzelenia facepalma przez swoją jakby nie patrzeć głupotę. To on czuł się winny spieprzenia sytuacji. Czując jak nogi mu wiotczeją, postanowił wyskoczyć z pewną propozycją. — Kochanie, chodź do środka, nie będziemy tu tak sterczeć... — zachęcił go, po czym pociągnął lekko w kierunku wejścia do apartamentu trzymając się blisko niego przez resztę drogi, aby wraz z nim opaść na miękkim łóżku. Na nowo wtulił się w jego tors, zarazem skradając z jego ust kolejny uroczy pocałunek, chcąc mu się jakoś zrekompensować za odwalenie tego durnego przedstawienia...
Mitch Moon
Mitch Moon
okrągły :
Surprise time! XMfm17x

kwadratowy :
Surprise time! FFRDI5R

Cytat :
Love myself, love yourself, peace.

prostokątny :
Surprise time! TaUyTqh

Wzrost :
176

Multikonta :
Eunjung, Taehoon

Waga :
60

Poziom :
00

Re: Surprise time!by Renny Ahn Czw Lut 09, 2023 7:08 am
Idealna wizja w głowie Renny’ego prezentowała się niemalże tak, jak obecnie układały się sprawy – pomijając oczywiście sytuację z siostrą, o której dopiero co się dowiedział. Pragnął jednak, by oboje byli szczęśliwi nie tylko ze sobą, ale również by w ich rodzinach układało się bez zarzutu. Kochał Mitcha na tyle mocno, że pragnąłby tego dla niego nawet w momencie, gdyby między nimi nic nie uległo zmianie. Był jednak niezmiernie uradowany, że udało im się wreszcie pokazać, co do siebie czuli. Dzięki temu myślał, że mógłby niemalże fruwać ze szczęścia… I dlatego dosłownie pofrunął za ukochanym aż na Karaiby! Nieoczekiwany zwrot akcji jednak mocno sprowadzi go do ziemi, czemu nie mógł uniknąć. Ważne, by jak najszybciej wszystko zostało naprostowane, a oni mogli odłożyć troski na dalszy plan.
Było to jednak trudne zadanie, patrząc na powagę sytuacji i jak daleko zdołała ona doprowadzić Moona. Wiadomo, nikt nie lubił bardziej przykrych niespodzianek. Tak samo Renny, który liczył jednak na dużo pogodniejsze powitanie niż emocjonalny plaskacz w twarz na wejściu. Gdyby sam w przeszłości borykał się z nałogiem, pewnie też mimowolnie by po niego sięgnął. Ahn był jednak prawie że czysty. Używki nie były mu potrzebne do szczęścia, przez co nie rozumiał za bardzo, jak oddziałują one na innych. To też mogło mieć wpływ na ich rozmowę, gdy już przekona się, że jego chłopak znowu zaczął kopcić. Był jednak w stanie wysłuchać jego wyjaśnień, oczywiście najpierw samemu doprowadzając się do porządku bo takiej huśtawce nastrojowej. Wszystko mogło się potoczyć inaczej, owszem… Ale teraz było już za późno. W głębi ducha Renny miał świadomość, że to nie on był głównym obiektem złości Moona, a raczej przypadkową osobą, która pojawiła się w złym miejscu o złym czasie. Jednak wizualizacja tego, że Mitch mógłby kiedykolwiek być na niego złym czy wyłamać się z łączącej ich więzi… To było dla niego zbyt dużo. Stąd jego reakcja i łzy. Teraz już wiedział, że zwyczajnie nie przetrwałby, gdyby czekał ich podobny koniec.
Że… załatwiać też? Przykro mi, ale… Mimo wszystko też jesteś człowiekiem, a nie jej służką. Pieniądze nie świadczą o tym, że ktoś może zrobić dosłownie wszystko… — z trudem radził sobie z własnym bólem, chcąc jakoś pocieszyć ukochanego. Jego głos również brzmiał niezwykle słabo i co chwilę drżał, lecz starał się tym nie przejmować. — Mogłaby chociaż zaoferować, że jak ty wykładasz pieniądze, to ona zajmie się bieganiem i formalnościami. Rozumiem, że nawet tego nie chciała uczynić..? — choć wierzył Mitchowi, pytaniami próbował dowiedzieć się czegoś więcej, bo nie chciał być tutaj całkowicie jednostronny. Był zielony w tej sytuacji, na dokładkę jeszcze to gniewne potraktowanie wciąż obijało się echem o ściany jego czaszki. — Serio? To naprawdę nie na miejscu, powinna wykazać się choć odrobiną chęci do pomocy, a nie zakomunikowała, że będzie się tylko byczyć. Nie dziwię się… — przytulił go mocniej, mimo wszystko czując nieprzyjemne ukłucie w sercu na dźwięk jego szlochu. Kolejne słowa nieco rozwiały jego emocjonalny chaos, lecz wciąż ciężko było mu się ogarnąć. Szczególnie fizycznie, bo mimowolne drżenie wcale nie było takie proste do poskromienia. — Spokojnie. Teraz już wiem… — choć próbował się uśmiechnąć, by uspokoić Moona, wciąż w jego oczach było widoczne cierpienie. Jednak dotyk ukochanego, jego przepraszający i jednocześnie pociągający ton głosu… Renny powoli czuł, jak przez jego ciało powoli zaczynają przechodzić bardziej spokojne i ciepłe prądy. — Skoro mnie potrzebujesz, to jestem. — tak odważne komplementy z jego strony wciąż robiły na nim wrażenie, dlatego początkowo nawet nie wiedział, co ma powiedzieć. Ostatecznie poprzestał na wypowiedzianych słowach, a dodatkowo postarał się o słaby, acz wdzięczny uśmiech, który był dużo lepszy niż poprzedni. Pocałunek też działał na niego niezmiernie dobrze, dlatego gdy Moon się odsunął, ledwie powstrzymał się od powrotu do poprzedniego, żałosnego wyrazu twarzy. Zapewne dalej wyglądał niczym zbity pies, a na dokładkę dalej drżał, co nie uszło uwadze jego miłości. Teraz jednak był to również nieco pozytywniejszy rodzaj drżenia, o czym nawet sam Ahn mógł póki co nie wiedzieć. — To nie twoja wina. Nie nazywaj się kretynem przez coś, na co nie miałeś wpływu… — zaprotestował i potrząsnął głową, jednocześnie przytulając Mitcha mocniej do siebie. Tym chciał pokazać, że mimo wszystko nie ma mu tego za złe. — Dobrze. — z chęcią się zgodził, bo sam czuł, że zaraz padnie z wrażenia. Na łóżko w środku apartamentu opadł z wielkim zmęczeniem. Renny był dodatkowy zmęczony podróżą, co dopiero teraz zaczęło mu doskwierać. Przez to pocałunek oddał z opóźnieniem i może mniejszym entuzjazmem, lecz miał nadzieję, że Moon nie będzie mu miał tego za złe. Chwilowo będzie musiał odsapnąć, zanim wróci do wcielania w życie swych niespodziankowych planów. Wciąż w sumie nie wiedział, czy po potyczce z siostrą to byłby dobry pomysł… Musiał to wszystko na spokojnie przemyśleć.
Renny Ahn
Renny Ahn
okrągły :
Surprise time! FUqXxMg

kwadratowy :
Surprise time! 69q1FFf

Cytat :
Jelly-o pudding wafer oat cake liquorice gummi bears tart chocolate pie.

prostokątny :
Surprise time! OKv3GJQ

Wzrost :
175

Multikonta :
XD

Waga :
62

Poziom :
00

Re: Surprise time!by Mitch Moon Czw Lut 09, 2023 7:08 am
Że też siostra musiała wszystko spieprzyć... gdyby nie to, byłoby naprawdę cudownie i wspaniale, ale nie może być zbyt dobrze, czyż nie? Zawsze trafi się po drodze jakiś durny mankament... Ogółem Mitch był cholernie szczęśliwy; dawno się tak z życia nie cieszył jak w chwili obecnej. Niestety, jego idealny porządek został zaburzony przez zachowanie Jisoo. W innym wypadku zupełnie nic nie wytrąciłoby go z równowagi i dalej odczuwałby jedynie stoicki spokój a wraz z nim błogostan ze spełnieniem. A tak cóż... nie ma się co dziwić, że ta sytuacja nieszczęśliwie zaprowadziła go do wznowienia starego obrzydliwego nawyku, do którego w ogóle nie powinien wracać nigdy więcej. Jednak było to silniejsze od niego i choć miał świadomość, iż to był bardzo zły ruch, nic nie mógł w tej chwili na to zaradzić. Póki co nie zdaje sobie też sprawy z tego, że zacznie sięgać po papierosy częściej i na tym jednym razie się nie skończy... Tylko Renny może go przed kompletnym upadkiem uratować. Oby mu się to udało... sam nie chciałby się z nim kłócić o jakiekolwiek pierdoły ze względu na to, jak istotną jednostką dlań jest. Nie wybaczyłby sobie, jakby te pieprzone fajki zniszczyłyby ich relację. Po prostu kurde no nie. Prędzej na nowo rzuci w pizdu ten nałóg, niż zrezygnuje z miłości swojego życia. Koniec kropka.
Gdyby Moon wiedział, że jego ukochany zamierza sprawić mu niespodziankę, być może zdążyłby się wcześniej ogarnąć, by chociaż na nim się nic nie odbiło. Wówczas inaczej by do tego podszedł, odrzucając swój olbrzymi wkurw na członka rodziny w dalszy kąt. A jak sama nazwa wskazuje za nic by się nie domyślił, że Ahn do niego przyleci z pakietem prezentów, które dla niego przyszykował. W tym właśnie cała magia. Z pewnością wszelkie aspekty z tym powiązane w późniejszym czasie znacznie poprawią popsuty nastrój Mitcha, co nie podlegało jakimkolwiek wątpliwościom. Jedno jest pewne — nieważne co by się nie działo i tak nie zerwie z Renny'm ani nie przeleje na niego ani grama gniewu. Nie ma takiej opcji. Nienawidził widzieć go w tak marnym stanie w jakim go uświadczył po tym wybuchu.
Tak... — potwierdził jego wypowiedź tym jednym słowem nie widząc potrzeby w zbytnim rozgadywaniu się, gdyż zarówno się z nim zgadzał, jak i taka była dołująca prawda. Nie bez powodu przecież powstała w nim gama negatywnych emocji, które bezsensownie przelał częściowo i nieświadomie na swojego chłopaka... Źle mu się robiło, słysząc jego przyciszony, ochrypły, a zarazem rozdygotany głos. Sprawiało mu to gorszy ból, niż niesubordynacja własnej siostry... — Nawet tego... dlatego tak mnie rozzłościła... — wyszeptał równie słabo, co ledwie przeszło mu właściwie przez gardło. Wtem zacisnął mocniej palce na materiale jego koszuli w miejscu pleców, wciąż się w niego mocno wtulając. Przed nim nie miał absolutnie żadnych tajemnic. Wiadomą rzeczą jest, iż Renny chciał poznać prawdę, którą naturalnie mu wyjawiał. W tym przypadku nic nie było z jego winy, to on był ofiarą i tego nie ukrywał. — Prawda...? Weź, dawno nikt mnie tak nie zawiódł... a myślałem, że spędzę z nią miło czas, a tu takie jebane rozczarowanie... — wyżalił mu się, wciąż lekko siorbiąc nosem i gdy go do siebie bardziej przygarnął nie oponował, a sam przylgnął ciałem do jego klatki piersiowej, nie chcąc by ten go puszczał choćby na sekundę... Mimo wszystko jego bliskość działała nań kojąco i powoli dochodził do siebie, a cała furia z niego stopniowo schodziła. Ahn był jak taki najlepszy lek, który mógł go wyciągnąć z najgorszych stanów. Wyraźnie się mu poprawiało i po usłyszeniu jego uspokojeń, mógł odetchnąć z odczuwalną ulgą, kołysząc się delikatnie w jego ramionach, co również mu pomagało w rozluźnieniu napiętych mięśni.
Kocham cię głuptasie... — tymi dwoma słowami mógł go obrzucać przez całą wieczność. Zresztą nigdy ich za wiele. Tym razem w końcu na jego ustach ukazał się cieplejszy uśmiech, ponieważ za każdym razem wypowiadał to szczerze i prosto z serca. Nie zamierzał przestać zasypywać go wszelkimi komplementami — kiedyś Renny będzie się musiał do nich przyzwyczaić! To samo tyczyło się pieszczot. Gdyby było to możliwe, całowałby go w nieskończoność; sam nie znosił tych momentów, kiedy musiał oderwać się od jego soczystych warg, szczególnie że sam dostrzegał jego grymas, gdy do tego dochodziło. — No dobrze... — przy nim zawsze miękł i nie mógłby się z nim sprzeczać, w związku z czym przystał bez marudzenia na to, co mu przekazał. Jego szczelny uścisk też wiele dawał. Było mu o wiele lżej, że powoli napięta atmosfera opadała, a między nimi ponownie zaczęła panować harmonia. Wyłapał jego zmęczenie; sam czuł się podobnie, stąd wyskoczył z taką inicjatywą. Jakżeby mógł mu mieć cokolwiek za złe...? Dla Mitcha liczyło się to, że tu z nim jest i ma ochotę na jakiekolwiek pocałunki. Reszta nie miała żadnego znaczenia.
Musisz być wyczerpany podróżą... sam się czuję sflaczały po swojej i tej awanturze z siostrą... co powiesz na relaksacyjny i odświeżający wspólny prysznic...? — wyszeptał mu ów propozycję prosto w usta, co rusz je muskając własnymi, by dać mu jak najwięcej rozkoszy, bo doskonale wiedział jak bardzo to lubi. Liczył na to, że się zgodzi... miał wzmożoną chęć na taki rodzaj doznań, a jeszcze do tej pory jakoś nie było im to dane. — Następnie pójdziemy spać... a jutro powiesz mi, co takiego dla mnie przyszykowałeś. Odpowiada ci taki plan piękny...? — mówił to z wielką ostrożnością i nadzieją wyczuwalną w jego mrukliwym tembrze, starając się brzmieć przy tym jak najbardziej zachęcająco i seksownie. Żeby go jakoś nieznacznie nakręcić, wsunął obie dłonie pod koszulkę i począł sunąć opuszkami palców po jego nagiej skórze, co robił od strony jego umięśnionego i jakże podniecającego torsu, który ciągle doprowadzał go do szaleństwa... ach, jak on go kochał pod każdym calem! Uznał to za rozsądne rozwiązanie, by obaj mogli razem odpocząć, a jednocześnie przed totalnym odpadnięciem przynajmniej odrobinę się sobą nacieszyć...
Mitch Moon
Mitch Moon
okrągły :
Surprise time! XMfm17x

kwadratowy :
Surprise time! FFRDI5R

Cytat :
Love myself, love yourself, peace.

prostokątny :
Surprise time! TaUyTqh

Wzrost :
176

Multikonta :
Eunjung, Taehoon

Waga :
60

Poziom :
00

Re: Surprise time!by Renny Ahn Czw Lut 09, 2023 7:08 am
Takie właśnie było życie – lubiło niweczyć jakimś aspektem, gdy robiło się odrobinę za dobrze. Renny nie sądził jednak, że ta podróż będzie związana z czymś przykrym. Chciał, by ukochany wypoczął, a przy okazji on również mógł to uczynić i przygotować coś, co zapamiętają wspólnie do końca życia. Zależało mu na tworzeniu dobrych wspomnień i radości, jednak był tylko malutkim człowiekiem, który nie był w stanie zatrzymać katastrofy przed jej wydarzeniem. To samo tyczyło się nałogu. Choć nie mógł cofnąć czasu i wytrącić mu peta z rąk, czy chociażby zamiast siostry jechać z ukochanym od razu, potem będzie miał większe pole do popisu. Gdyby papierosy nie miały aż tak szkodliwego wpływu pewnie nie odezwałby się nawet słowem, lecz nie mógł pozwolić na to, by najważniejsza dla niego osoba zmarła przedwcześnie przez jakieś choróbsko związane z płucami. W głowie miał wizję ich obojga jako sędziwych staruszków, siedzących wspólnie na werandzie. Do tego też zamierzał dążyć, a jeśli oznaczałoby to ponowne namawianie Mitcha do rzucenia nałogu, nic go przed tym nie zatrzyma.
Gdyby Moon wiedział o pomyśle, nie byłby on już niespodzianką. Wyszło jak wyszło, ale przynajmniej oboje widzieli, jak im na sobie zależy i nie powinni przesadzać emocjonalnie w swoim towarzystwie. Gniew zawsze zbierał swoje żniwo na niewinnych, dlatego warto było się hamować bądź ewentualnie wyjaśnić wszystko w zwykłej rozmowie. Póki co Ahn był chwilowo roztrzęsiony, przez co zapomniał nawet o przyszykowanych planach. Potrzebował wypoczynku i spokojnego przemyślenia sytuacji, a dzięki temu powinien odzyskać humor. Jeśli nie, zwyczajnie się z tym prześpi. Może jednak nie powinien serwować Mitchowi takiej dawki wrażeń… Odrobina cierpliwości by nie zaszkodziła. Cóż, zobaczymy co ostatecznie zrobi i tyle.
Przykro mi, że cię tak potraktowała. Powinna wykazać choć odrobinę wyczucia. — jemu samemu łamał się głos na widok skrzywdzonego chłopaka, co tylko podsycało jego żałosny stan. Wciąż nie mógł poskładać do kupy, dlaczego siostra Mitcha odstawiła taki cyrk, co nie powstrzymywało go od zgodzenia się z ukochanym. Słysząc więcej faktów stwierdził, iż to on ma rację w tej kwestii. — Powinienem był przyjechać tu z tobą od razu, bez żadnych machlojek. — chcąc czy nie, stracił nieco pewności siebie w temacie niespodzianek. Może miał do nich pecha? Tak właśnie myślał, zaciskając ramiona wokół tych należących do Moona. Było lepiej, to prawda, lecz niesmak wciąż pozostawał. Kto wie, jak odbije się to na całej reszcie, ale może nie będzie tak tragicznie.
Też cię kocham... — przez jego ciało przeszedł miły i ciepły prąd, który nieco ulżył mu w smutku. Dwa słowa, a tak wiele mogły zdziałać. Renny wypowiedział je równie szczerze, choć brakowało mu siły, przez co dalej mógł brzmieć słabo czy smutno. Zawsze był wrażliwy na emocje i co rusz toczył wewnętrzną walkę, gdy przyszło mu zmierzyć się z czymś naprawdę mocnym. Komplementy pomagały, choć typowa dla niego reakcja musiała ujrzeć światło dzienne również i tym razem, skoro był wykolejony emocjonalnie. Nie do końca nad sobą panował, dlatego trochę się bał, że urazi tym Mitcha. Dlatego niewiele inicjował, czekając po prostu, aż wzburzone fale w jego umyśle zmienią się w nieco potulniejsze i spokojniejsze morze.
Jestem. Prysznic wydaje się być dobrą opcją, skoro oboje jesteśmy zmęczeni. — Ahn też był miękki i widać było to jak na dłoni. Choć miał się powstrzymać, pociągający głos ukochanego popsuł mu szyki już na starcie. Znowu poczuł mrowienie, a jego organizm powoli zaczął się uspokajać, jednocześnie wypychając wątpliwości. Może nie pozbędzie się ich całkiem, lecz nie musiały mu przysłaniać całego widoku, co nie? — Zobaczymy, w jakim jutro będziemy stanie. — choć uśmiechnął się naprawdę uroczo, tu już niepewność zrobiła come back w tak mocnym stopniu, że nawet działania Mitcha niewiele dały… Przynajmniej początkowo. Czując jego dotyk na swej skórze znowu zaczął tracić zmysły, mimowolnie ulegając delikatnemu drżeniu spowodowanemu przez odczuwalną przyjemność. Sam pokusił się o umiejscowienie swoich dłoni na plecach Moona, powoli i delikatnie snując swymi palcami po powierzchni ciała. Chyba będzie potrzebował chwili zanim się rozkręci, ale ostatecznie powinno się udać.
Renny Ahn
Renny Ahn
okrągły :
Surprise time! FUqXxMg

kwadratowy :
Surprise time! 69q1FFf

Cytat :
Jelly-o pudding wafer oat cake liquorice gummi bears tart chocolate pie.

prostokątny :
Surprise time! OKv3GJQ

Wzrost :
175

Multikonta :
XD

Waga :
62

Poziom :
00

Re: Surprise time!by Mitch Moon Czw Lut 09, 2023 7:09 am
Mitch miał od początku pozytywne podejście do tego wypadu — był przekonany, iż ta podróż zakończy się sukcesem i nic się nie skopie. Nic bardziej mylnego... biedny się przeliczył i teraz cierpi. Po takich nieprzyjemnościach od dziś prawdopodobnie nigdzie nie wyjedzie bez swego ukochanego, ewentualnie kumpli, a tak... nie ma opcji. Przynajmniej przez jakiś czas, dopóki uczucie rozczarowania swoją siostrą z niego nie wyparuje w jakimś większym stopniu. Są pewne rzeczy, których nie da się uniknąć ani przeskoczyć, więc nie da się mieć wpływu dosłownie na każde zdarzenie, jakie się zadzieje po drodze. Naturalnie Moonowi także zależało na tym, aby jego druga połówka była całkowicie spełniona. Robił co swojej mocy, aby go uszczęśliwiać, by ten mógł ich wspólne chwile zapamiętać na dłużej i by były one głównie miłe i dobre. Gdyby ta sytuacja nie miała na niego tak destrukcyjnego wpływu, w życiu nie sięgnąłby po tego papierosa, choć też nie przeszło mu przez myśl, że okaże się to bardzo głupim ruchem, który może zaburzyć ich niemalże idealne życie... Niemniej skoro pozostałym chłopakom z ich paczki łącznie z Renny'm udało się zniwelować ten nałóg w jego znacznie gorszym okresie, kiedy zdarzało mu się palić dużo częściej — uda się im to ponownie na wypadek wznowienia tego jakże obrzydliwego nawyku. Mianowicie zaproponowali mu wtedy, by spróbował chociaż to palenie ograniczyć, stłumiając je lizakami. Jak wiadomo okazały się one skuteczne i dzięki temu małymi kroczkami coraz częściej zastępował fajki tymi słodyczami, zaś przy mocniej stresujących chwilach gryzł od nich patyczki w celu większego wywalenia nerwów. To naprawdę pomagało, toteż dzielnie to praktykował, aż w końcu zaprzestał zatruwania dymem swych wrażliwych płuc. Ahn ma na niego wystarczająco olbrzymi wpływ, by być w stanie wyciągnąć Mitcha z najgorszego gówna, w jakie może się wpakować. Och, jakież to urocze wyobrażenia na przyszłość! Nieukrywanie on również pragnął czegoś podobnego i to z nim się właśnie zestarzeć, do tego najlepiej umrzeć dokładnie w tym samym momencie. Nie przetrwałby, gdyby musiał egzystować bez niego choćby parę miesięcy, nie wspominając o dłuższym czasie... Tak bardzo go kocha.
Możliwe, że wręcz przeciwnie — Renny powinien zaserwować mu taką dawkę wrażeń, jaką dla niego zaplanował, gdyż to bankowo poprawi mu zjebany nastrój, a wszelkie smutki odlecą hen daleko w kąt. Niech się nie waha, ponieważ Moon przyjmie od niego każdą niespodziankę jaką ma w zanadrzu, do tego z szerokim uśmiechem na swej twarzy!
Powinna, acz tego nie zrobiła... — westchnął z bólem, zaciskając delikatnie zęby na samo wspomnienie o minionej kłótni z siostrą. Zadała mu taki cios, jakiego nikt z rodziny nigdy mu nie zafundował, toteż nic dziwnego, że wciąż miał takie, a nie inne reakcje. Mimo tego, samo towarzystwo jego chłopaka było dlań zbawcze i gdy go do siebie tak przytulał, czuł się bezpieczniejszy w jego silnych ramionach, a zarazem spokojniejszy. Taką moc posiadał, że swoją energią wysysał z niego wszystkie niesprzyjające emocje jakie w nim siedziały. On sam chciałby wiedzieć, czemu Jisoo odwaliła coś takiego, jednak nic sensownego nie przychodziło mu do głowy. Nic nie trzymało się kupy. Kompletnie nic. — Nikt nie mógł czegoś takiego przewidzieć... to nie twoja wina, pamiętaj o tym. Teraz będzie na pewno lepiej, bo ze mną jesteś i tyle mi wystarczy najdroższy. — wyszeptał mu ów słowa prosto do ucha dając jasno do zrozumienia, żeby się tak nie przejmował i nie brał całego ciężaru tego co się stało na swe barki. W celu podkreślenia tego, postanowił coś jeszcze dodać po wzięciu paru głębszych oddechów. — Już mi lepiej, a to wszystko dzięki tobie. Twoja obecność zawsze jest dla mnie niczym najskuteczniejszy lek na wszelkie zło... — jego głos brzmiał o wiele weselej, a zarazem odczuwalnie spokojniej. Był mu wdzięczny za wszystko i tego nie ukrywał. Wyciągnął się tak, by dosięgnąć ustami do jego skroni, którą delikatnie ucałował, układając jednocześnie obie dłonie na jego policzkach, po których pieszczotliwie nimi przesunął i lekko ścisnął, posyłając mu pełen miłości uśmiech ze spojrzeniem po usłyszeniu potwierdzenia tych jakże istotnych dwóch słów. Renny mógł być wyprany z sił i nadal wyglądać na smutnego, ale Mitch najzwyczajniej wiedział, że odpowiada mu szczerze i czuje wobec niego to samo. Co do tego nie miał absolutnie żadnych wątpliwości. Jakżeby mógł się czuć urażony i niby czym? Domyślał się, skąd się to wszystko brało, stąd nie brał tego nijak do siebie. Robił co mógł, aby obaj mogli znaleźć nawzajem ukojenie w swych objęciach a także i pieszczotach.
Tak myślałem. Dlatego to zaproponowałem! — wyszczerzył się trochę głupkowato, a co za tym idzie — zaczynał się jawnie ożywiać i humor mu wracał! Przytknął swój nos do jego nosa, by nieznacznie nim go pomiziać jakby, kilkukrotnie zmieniając pozycję to z lewej na prawą i z prawej z powrotem na lewą. — Zobaczysz, będzie dobrze. — stwierdził twardo, wierząc, że pomimo ciężkiego dnia, kolejny musi być lepszy. Jak to się mawia... po burzy zawsze wychodzi słońce!
Zamruczał z zachwytu, czując jego dotyk na swojej skórze, przez co wzmocnił masowanie pleców Renny'ego i tuż przed pójściem do łazienki, cmoknął go słodko i namiętnie w usta. Jednym zwinnym ruchem ściągnął z niego górną część garderoby, zrzucając ją w nieładzie na podłogę. Następnie chwycił go za dłoń i nie puszczając jej, z deka tanecznym krokiem zeskoczył z łóżka i powoli poprowadził Ahn'a do celu. Z niczym się nie spieszył, by też go przypadkiem nie zniechęcić czymkolwiek. Zatrzymał się z nim tuż przy kabinie prysznicowej, zatrzaskując za sobą drzwi. Sięgnął do korka, aby puścić wodę, ustawiając jej temperaturę tak, by mogli swobodnie wejść do środka. Sam rozebrał się do naga i pozostałe ubrania ściągnął też z ukochanego, ustawiając go przed sobą przodem. Wziął gąbkę i ją namydlił, by mozolnymi ruchami zacząć nią myć jego seksowne ciało, począwszy od ramion, stopniowo schodząc niżej. Krople przezroczystej cieczy coraz intensywniej po nich spływały, mocząc do suchej nitki włosy i całą resztę. Szyby na kabinie zaparowały. Póki co ograniczył się do sunięcia gąbką chwilowo po górnych częściach, składając liczne pocałunki w międzyczasie przeważnie na jego licach, czy ponętnych wargach, które niekiedy przygryzał, ochoczo się w nie wsysając. Miał nadzieję, że ten gorący prysznic pozwoli im obaj zapomnieć o rozmaitych przykrościach i się wyluzują, dodatkowo sprawiając sobie przy tym niesamowitą rozkosz z kolejnych wspólnych doznań.
Mitch Moon
Mitch Moon
okrągły :
Surprise time! XMfm17x

kwadratowy :
Surprise time! FFRDI5R

Cytat :
Love myself, love yourself, peace.

prostokątny :
Surprise time! TaUyTqh

Wzrost :
176

Multikonta :
Eunjung, Taehoon

Waga :
60

Poziom :
00

Re: Surprise time!by Renny Ahn Czw Lut 09, 2023 7:09 am
Niestety nie mogli już cofnąć się do przeszłości i nawet Ahn zdawał sobie z tego sprawę. Jego ukochany musiał więc przełknąć jakoś sytuację z siostrą, co nie będzie łatwe, lecz z pomocą Renny’ego powinno być w miarę osiągalne. A papierosy? Skoro ograniczył je wcześniej, zrobi to i po raz kolejny, jeśli faktycznie wróci do nich na stałe. W końcu obecnie to był jeden jedyny raz, co nie musiało jeszcze niczego oznaczać. Gdyby jednak faktycznie doszło do ponownego sięgania po fajki, on będzie gotowy. Renny nigdy nie lubił nikogo do niczego zmuszać, dlatego w podobnym przypadku jedynie używał słownych przestróg. Nie zamierzał jednak ukrywać faktu, iż nie chce stracić miłości swego życia tylko i wyłącznie dlatego, że ten wykończy sobie płuca. Nawet jeśli nie przez egoistyczne pobudki, mógł robić to również by ocalić jego marzenia. Jeśli zacznie brakować mu powietrza w płuca lub będzie rzęzić niczym maluch, jak przejdzie przez te wszystkie skomplikowane choreografie zespołu? Niby praktyka czyniła mistrza, lecz w dalszym ciągu tak wymagające czynności potrzebowały dość sprawnych płuc. Tak samo było ze śpiewem czy rapem. Ahn nie chciał, by potem było już zbyt późno, a jego partnerowi będzie ciężko nawet w czymś, co przychodziło mu do tej pory naturalnie. Wiadomo, mógł być to szmat czasu, a może zaledwie parę miesięcy zanim by się do niego coś przyczepiło. Wolał jednak nie gdybać i robić wszystko, by ten nie popsuł tego, na co tak ciężko pracował. Nie zmieniało to faktu, że sam nie widział nawet opcji, by jakąkolwiek część życia spędzić całkowicie bez Moona. Skoro już znalazł się w jego ramionach, nie ma mowy by tak szybko go wypuścił.
Przykro mi… — wydukał jedynie, nie bardzo wiedząc jak go pocieszyć, samemu będąc w smutnym nastroju. W życiu nie czuł się bardziej bezużyteczny – przynajmniej początkowo. Nie do końca zdawał sobie jednak sprawę, iż działa na Mitcha kojąco. Było to jednak obustronne uczucie, którego Ahn doświadczał z delikatnym opóźnieniem przez mętlik w głowie. Niestety miał ten problem, iż negatywne emocje trzymały się go nieco mocniej. Chwilę potrwa, zanim faktycznie wszystko wróci do normy, a on pozbędzie się jakichkolwiek wątpliwości. Bo mimo wszystko takowe dalej kręciły się gdzieś po tyłach jego czaszki. Pozytywne słowa ukochanego jednak coraz bardziej wymazywały je z istnienia, za co był wdzięczny. — Pamiętaj, że zawsze jestem dla ciebie. Najwidoczniej nawet i dosłownie, skoro jednak coś podkusiło mnie, żeby przyjechać… — mimo wszystko zdobył się na uśmiech, bo nareszcie zaczęło mu coś świtać. Czyżby przeznaczenie? Możliwe, a jako iż lubiło zawsze dodawać nieco kłód pod nogi, najwidoczniej tutaj objawiło się właśnie za sprawą sytuacji sprzed momentu. — Wiesz, że działasz na mnie tak samo? Nawet nie jestem już zły… Ogromnie cieszy mnie fakt, że tak dobrze na siebie wpływamy. — przy wypowiadaniu tych słów nieco nieśmiało spuścił głowę w dół, co było typowe dla jego wyznań. Mógł być pewien siebie, lecz Moon zawsze wyzwalał w nim inną, dotąd nieznaną stronę. Aż westchnął cicho, czując jego usta na swej skroni. Gdy zaś dłonie Mitcha ujęły jego twarz, on sam otoczył je swoimi palcami. Uwielbiał, gdy znajdował się tak blisko niego. I po to właśnie tu przyjechał – po pozytywne odczucia, a nie smutne wątpliwości.
Aż sam się uśmiechnął, widząc znaczną poprawę nastroju Mitcha. U niego samego działało to nieco w zwolnionym tempie, lecz powoli zaczynał wyzbywać się najgorszych z niewesołych myśli. Nie mógł jednak powstrzymać cichego chichotu, widząc i odczuwając to „mizianie się” nosami. — Oczywiście. Jeśli ty tak mówisz, to już w ogóle. — miał nadzieję, że naprawdę nic już nie stanie im na drodze i wszystko będzie dobrze.
Tym razem już bez wahania oddał pocałunek, niemalże dorównując uczuciami jego partnerowi. Nie pozostał mu też dłużny jeśli chodzi o koszulkę. Pozbył się jej z Moona tak, jakby w ogóle nie był niczym przygnębiony czy zamyślony, co było chyba dobrym znakiem? Tak przynajmniej czuł Renny, jednocześnie nie mogąc się doczekać wspólnego relaksu pod strugami wody. Może nie to planował, lecz taki obrót akcji był mu akurat całkiem na rękę. Sam nie śpieszył się, co robił trochę specjalnie, po części też nie chcąc za bardzo się zagalopować i szybko stracić chęci. Pozwolił ukochanemu ściągnąć z siebie wszystko, co było zbędne. Jednocześnie trochę pomagał pozbyć się garderoby zarówno sobie, jak i jemu, bo przecież Mitch sam nie mógł wszystkim kierować. W momencie, gdy przyjemnie ciepła woda zaczęła spływać po całym jego ciele, aż z ulgą przymknął oczy. To była długa podróż – zapewne nie tylko dla niego. Przyjemne dreszcze jeszcze mocniej przeszywały ciało Ahna, gdy poczuł gąbkę sunącą po jego nagim torsie. Delektował się przez krótką chwilę, nie mogąc powstrzymać coraz to szerszych uśmiechów, które nie znikały nawet w trakcie pocałunków obejmujących usta. Nie lubił jednak długo pozostawać dłużnym, dlatego dość szybko wziął się do roboty. — Uwielbiam, gdy się mną tak opiekujesz... Ale teraz pozwól mi to zrobić. — delikatnie odgarnął mu mokry kosmyk włosów z twarzy jedną ręką, a w tym samym czasie drugą złapał czule za dłoń z gąbką w garści. Powoli i z troską rozwarł palce Mitcha, samemu przejmując przedmiot. Tym razem to on zajął się myciem, fundując ukochanemu na przemian delikatny masaż ramion i składając na nich pocałunki.
Renny Ahn
Renny Ahn
okrągły :
Surprise time! FUqXxMg

kwadratowy :
Surprise time! 69q1FFf

Cytat :
Jelly-o pudding wafer oat cake liquorice gummi bears tart chocolate pie.

prostokątny :
Surprise time! OKv3GJQ

Wzrost :
175

Multikonta :
XD

Waga :
62

Poziom :
00

Re: Surprise time!by Mitch Moon Czw Lut 09, 2023 7:09 am
To co się stało istotnie się nie odstanie. Niemniej wcale to nie oznacza, że nie da się już zupełnie nic zrobić z aktualną sytuacją pomimo paru nieprzyjemnych, a wraz z tym wręcz bolesnych doznań. Tak po prawdzie Renny podjął najlepszą z możliwych decyzji, iż tu ostatecznie do niego przyjechał. Nie wiadomo co by się mogło wydarzyć, gdyby uczynił to parę dni później, albo w ogóle... Mitch mógłby powrócić do Cambridge w jeszcze większej rozsypce, a jakby faktycznie się to skończyło, może lepiej sobie nie wyobrażać... Widocznie coś w tym jest i intuicja podpowiedziała Ahn'owi, że powinien tak postąpić, żeby nie dopuścić do jakiejś gorszej tragedii, nieważne że w trakcie lotu nie miał kompletnie pojęcia o tym, że zastanie ukochanego w tak żałosnym stanie. Mógł jednak wyczuć coś podświadomie, co pchało go czym prędzej, by wsiadał do samolotu i jak najszybciej znalazł się na miejscu. To był jak traf w dziesiątkę i choć na wstępie pojawiło się kilka negatywnych odczuć, te niemalże od razu wyparowały, zastępując tymi pozytywnymi. Papierosy także nie będą dla nich jakimś ciężkim wyzwaniem, o ile na nowo Moon do nich wróci. W ten czy inny sposób nie potrwa ten proces długo. Raczej zacznie to robić machinalnie niżeli celowo, w końcu sam jest świadom, jak wielkie szkody może wyrządzić dym nikotynowy, zwłaszcza płucom. A te niewątpliwie są jednymi z najpotrzebniejszych organów. Nie wybaczyłby sobie, gdyby takie gówno zepsuło jego marzenia, a przede wszystkim miało skrócić jego żywot o kilka lat. Nie chciał opuszczać przedwcześnie swojej drugiej połówki, nie i koniec kropka. Kiedy to do niego ze spotęgowaną mocą dotrze, łatwiej przyjdzie mu rzucenie tego w cholerę już tak na amen i nigdy więcej nie sięgnie po ani jednego peta, niezależnie od odczuwanych w danym momencie emocji. Tym samym przestanie mu się pojawiać ten głupi odruch jarania przy nader nerwowych sytuacjach. Sam Mitch najchętniej pozostałby w ramionach Renny'ego na zawsze, więc definitywnie nie zamierza się z nich wyswabadzać. To dzięki niemu ma większą wolę walki i więcej sił, aby być w stanie przezwyciężyć najtrudniejsze przeszkody, które stawały im na drodze do szczęścia.
Ach, chrzanić ją. Teraz mam ciebie i to się dla mnie liczy. Jesteś najlepszym co mnie w życiu spotkało, wiesz Renny? Nikt tego nie popsuje, nawet moja durna siostra. — wyłapał praktycznie z automatu jego zakłopotanie i poczucie bycia bezużytecznym, stąd starał się mu jawnie okazać, jak wiele dla niego robi już samą swą obecnością. Nie mógł pozwolić, aby się tak czuł, mowy nie ma. Ahn nie musiał się właściwie starać, żeby go pocieszyć. Sam jego widok go ożywiał i dawał niesamowitą radość, nie wspominając o jego bliskości. Serio był dla niego jak takie antidotum, które czyniło cuda i mogło w przeciągu dosłownie kilku sekund wprowadzić kolory do jego czarnobiałego świata, który niekiedy omotywał go swą ponurością i mrokiem. Na podkreślenie jak Renny zdążył już dostatecznie dużo zdziałać, przesunął delikatnie palcami wzdłuż jego warg i na chwilę je na nich zatrzymał jakby tym gestem zasugerował mu, iż nie musi ani nic mówić, ani nic konkretnego robić by mu pomóc. Wystarczy, że po prostu... jest. Nie ma w tym żadnej filozofii. Było to świetnie słyszalne w każdej jego kolejnej wypowiedzi. — Zawsze będę pamiętał. Całe szczęście... dlatego tak bardzo cię kocham. — ponowił te dwa jakże uskrzydlające, a zarazem potrzebne słowa. Nieistotne, iż dopiero niedawno je mówił. Mógłby nimi go zasypywać w nieskończoność i nigdy by się mu to nie znudziło. Tak olbrzymia jest ich wartość. — Słuchając ciebie to miód na me uszy, mówię poważnie. Cieszę się. Nie bez powodu jesteśmy sobie przeznaczeni, nie? — zauważył, również dochodząc do podobnych wniosków. Sam wierzył w to, że los tak chciał i ich ze sobą od dawna złączył, a oni nareszcie mogą się tym w pełni nacieszyć. Mitcha urzekała ta jego nieśmiałość doprawdy! Uświadczywszy tę scenkę, gdy zwiesił speszony głowę w dół strasznie go to rozczuliło. Aczkolwiek machinalnie sięgnął do jego podbródka i ostrożnie go uniósł w górę, aby na niego patrzył nie musząc się czegokolwiek wstydzić. Nie miał czego! Nic dziwnego, że rozpoczął od ucałowania go w skroń, a następnie szczelniej ujął jego twarz obydwiema dłońmi. Czując dotyk ukochanego na swojej skórze, jego uśmiech się znacznie poszerzył. Był jego wybawicielem i tylko on mógł z powrotem przywrócić na jego usta szczery i piękny uśmiech. Z gardła Moona wydobył się ten jego charakterystyczny, głęboki, a zarazem melodyjny pomruk, który tak podniecał Renny'ego. W takich chwilach przypominał zadowolonego kocura. — Uwielbiam, gdy tak słodko chichoczesz. Jesteś wtedy taki piekielnie uroczy! — musiał to jakoś skomentować; nie mógł się wprost powstrzymać, by obrzucić go następną falą komplementów. Natomiast jego mina wyrażała jedno wielkie „aww!” i po jakimkolwiek przygnębieniu nie było już ani śladu. — Twoje potwierdzenie jedynie to wzmacnia. — skwitował z nadzieją, że rzeczywiście będzie tak jak to przed sekundą przytoczył, a skoro jego chłopak przyznał mu ochoczo rację, tym bardziej musiało się to spełnić i tyle w temacie!
Poprawa zarówno w reakcjach jak i zachowaniu Ahn'a była wyraźnie odczuwalna, co dodawało mu energii i napawało przeogromną radością. Ostatecznie o to chodziło — żeby obaj mogli się zrelaksować i móc w pełni rozkoszować wspólnym wieczorem. Bez smutków i bólu. W jego szatańskim uśmieszku ukazał się też taki specyficzny błysk. Otóż wziął się on z tego, iż zasadniczo jego partner tuż po tym jak on ściągnął z niego koszulkę, bez skrupułów zrobił coś podobnego z jego własną, co rozpaliło w nim gorętszy ogień. Och, jakże on kochał kosztować na własnej skórze tej jego dzikszej strony, którą pokazywał tylko jemu i tylko on potrafił ją z niego wyzwolić. Bezsprzecznie można to uznać za dobry znak! A jeśli do tego doprowadzał, to już nic nie mogło pójść nie tak. Zdecydowanie nie chciał go na wstępie zniechęcać, toteż z niczym nie przesadzał, podchodząc do tego dość ostrożnie. Lepiej wolniej się rozkręcać, niż rzucać drapieżnie na samym początku przez co zapał mógłby opaść w błyskawicznym tempie. A tak wszystko samoistnie przychodziło i jak ekstaza uderzy, to z wielkim pierdolnięciem, by potem razem mogli czerpać z tego większą ilość profitów przynosząc w skutkach gwarantowaną euforię z całkowitym uniesieniem. Teoretycznie Mitch nie miałby problemu z pozbywaniem się ubrań samemu, lecz wiadomo — zajęłoby mu to nieco dłużej, a tak wspólnymi siłami było prościej, do tego dochodziły dodatkowe równie ciekawe odczucia. Wiedział, że ten prysznic to najlepsza propozycja, z jaką mógł wyskoczyć, co było doskonale po nim widoczne. Ba, trzeba przyznać, iż nie spodziewał się tak nagłej zmiany nastawienia ze strony Renny'ego, który go nieźle, acz pozytywnie zaskoczył! Przez krótką chwilę był przekonany, że się przesłyszał, lecz szybko się z tego krótkotrwałego szoku otrząsnął, wydając z siebie kolejne seksowne pomruki, szczególnie po tym zgarnięciu z jego twarzy kosmyka włosów.
Uroczo. Dobrze piękny. W takim razie... jestem cały twój. — nie próbował oponować; natychmiast się z nim zgodził, ale jemu odmówić by najzwyczajniej w świecie nijak nie potrafił. Tak wielki wpływ właśnie na niego ma. Nieukrywanie Mitch i Renny idealnie się ze sobą uzupełniają; są dosłownie jak Yin i Yang. Kiedy jeden rozpoczynał działania, drugi przejmował w późniejszym czasie tak zwaną pałeczkę i tak na przemian. Czując nacisk na zaciśniętą na gąbce dłoń i mimo rozwarcia jego palców przez Ahn'a dla ułatwienia i tak ją poluzował, aby ten mógł bezproblemowo ją przejąć. Nie zamierzał jednak pozostać bezczynny. Podczas gdy tym razem to Renny masował spienionym przedmiotem jego ramiona, serwując mu jednocześnie zmysłowe pocałunki w tych samych okolicach, on sięgnął po szampon. Wycisnął odpowiednią ilość płynu i po prostu zaczął go wmasowywać we włosy swego chłopaka stosunkowo energicznymi, ale nie za brutalnymi ruchami. Po zmyciu z nich powstałej piany schował w nie jakby swą facjatę i tak nią po nich miział analogicznie jak uczynił to wcześniej z ich nosami, napawając się ich odświeżonym zapachem. Fartownie posiadali w tym hotelu ładnie pachnące specyfiki, bo swoich kosmetyków nie zdążył do tej pory wyciągnąć z walizek, ale mniejsza z tym. I tak te co tu mieli były satysfakcjonujące. W międzyczasie pokusił się też o odważniejszy ruch, pojękując pod nosem z zadawanej mu przyjemności. Namydlonymi rękoma począł sunąć wzdłuż jego pleców w dół, aż dosięgnął do jego jędrnych pośladków, za które złapał i zacisnął na nich palce, poczynając je lekko miętosić i wciskać gdzieniegdzie mocniej paznokcie dla lepszych wrażeń.
Mitch Moon
Mitch Moon
okrągły :
Surprise time! XMfm17x

kwadratowy :
Surprise time! FFRDI5R

Cytat :
Love myself, love yourself, peace.

prostokątny :
Surprise time! TaUyTqh

Wzrost :
176

Multikonta :
Eunjung, Taehoon

Waga :
60

Poziom :
00

Re: Surprise time!by Sponsored content
Sponsored content


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach